Mieszkanie Elizabeth, Londyn, UK
Wzięłam głęboki wdech, żeby wyrównać oddech. Przed chwilą wróciłam z godzinnego biegania. Uwielbiam biegać. Czuje się wtedy wolna. Nikt mnie nie zatrzymuje, nikt o nic mnie nie prosi. Mogę wtedy oczyścić umysł, odstresować się.
Była dopiero ósma rano, więc na spokojnie wzięłam prysznic, umyłam włosy i się ubrałam. Moja praca jest bardzo elastyczna, więc nie musiałam wstawać o 7 rano i lecieć na ósmą do pracy. Dzisiaj zrobiłam wyjątek, bo potrzebowałam się odstresować, a bieganie zawsze mi pomagało. Było taką odskocznią. O każdej porze dnia i nocy mogłam wyjść i po prostu pobiegać.
Za pewnie zastanawiacie się co robię. Otóż jestem producentem muzycznym, kompozytorką i tekściarką. W pracy nazywają mnie "złotym dzieckiem muzycznego show biznesu". Dlaczego? Ponieważ nie mając żadnego doświadczenia muzycznego, bez studiów podbiłam rynek swoimi piosenkami. A najlepsze jest to, że jestem sama dla siebie szefem. Nikt nie może mi kazać napisać piosenki, jeśli nie wyrażam na to zgody.
Chce tworzyć muzykę i pomagać w szczególności młodym artystą, pomóc im wybić się na wyżyny swoich możliwości i odnieść sukces.
Kocham tą pracę. Pomyśleć, że gdyby nie mój przyjaciel nie byłoby mnie tu gdzie jestem. Gdyby nie Ed byłabym nikim. Poznaliśmy się kompletnie przez przypadek 3 lata temu. On dopiero wybijał się w muzycznym show biznesie a ja nie miałam pojęcia co chcę robić w życiu.
Retrospekcja - 3 lata temu
Szłam przez park podśpiewując cicho piosenkę, którą nie dawno napisałam. Wzrokiem szukałam mojego psa. Po nie długiej chwili zauważyłam ją biegającą z innymi psami. Byłam tym tak zaanonsowana, że nie zauważyłam, że na kogoś wpadłam. Byłam bliska upadku, ale osoba na którą wpadłam uratowała mnie od zetknięcia się z zimnym betonem.
- Przepraszam! Nie zauważyłam cię. - od razu zaczęłam przepraszać nie wysokiego rudego chłopaka.
- Nic się nie stało. - powiedział i się do mnie uśmiechnął.
- Na pewno? Wszystko jest okej? - chłopak zaczął się śmiać a ja się trochę speszyłam. Nie lubiłam takich sytuacji.
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nie masz się o co martwić. - zapewnił mnie. - Ale jeśli chcesz się zrehabilitować to chodź ze mną na kawę.
- Jasne, tylko zgarnę mojego psa. - powiedziałam do niego. Chłopak skinął głową a ja poszłam szybko po Alaskę. Zapięłam jej smycz i wróciłam do chłopaka.
- Tak w ogóle to jestem Elizabeth, ale Liz - przedstawiłam się podając mu rękę. Chłopak się zaśmiał.
- Edward, ale Ed. - również się zaśmiałam, przeszliśmy się do najbliższej kawiarni i usiedliśmy przy jednym ze stolików. Zamówiliśmy sobie po kawie i zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że Ed jest muzykiem i jest właśnie w połowie nagrywania swojego pierwszego albumu.
- Mogę wiedzieć co nuciłaś zanim na mnie wpadłaś? - spytał.
- Piosenkę. - odpowiedziałam. Ed zaczął się śmiać.
- Wiem, że piosenkę, ale kogo ona jest.
- Moja. - Ed się mocno zdziwił.
- Piszesz piosenki?
- Tak i robię do tego muzykę.
- Mogłabyś mi to jeszcze raz zanucić? - spytał.
- Mogę pokazać ci tekst, bo nie chcę teraz śpiewać. - powiedziałam pokazując ręką zebranych dookoła nas ludzi, przytaknął a ja wyjęłam telefon z torby i w notatkach znalazłam tekst piosenki. Podałam mu go a on zaczął czytać. Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Ed po chwili zaczął nucić tekst.
- To jest świetne. - pochwalił mnie. Uśmiechnęłam się.
- Dzięki.
- Masz więcej piosenek?
- Mnóstwo. Chyba ze sto.
- Nie myślałaś o tym, żeby zająć się tym zawodowo?
Od tamtej chwili moje życie wywróciło się o 180 stopni. Ed poznał mnie z ludźmi z wytwórni i już tam zostałam. Nigdy nie będę w stanie odwdzięczyć się Ed'owi za to co dla mnie zrobił.
Teraz pracuje w Syco Music z wieloma artystami z całego świata. Czasami wydaje mi się, że to wszystko to sen i zaraz się obudzę, ale na szczęście tak nie jest.
W pracy miałam być o 11, więc miałam jeszcze 1,5 godziny. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Uwielbiam gotować, ale nie miałam na to teraz ochoty. Wyjęłam z lodówki zwykły jogurt a z szafki pudełko musli. Wlałam do miski jogurt i posypałam go płatkami. Wzięłam jedzenie i usiadłam w salonie na kanapie. Włączyłam telewizor i zostawiłam na porannych wiadomościach. Nawet nie wiem kiedy minęło pół godziny. Postanowiłam już się powoli zbierać. Co prawda miałam jeszcze godzinę, a do wytwórni samochodem jadę pół godziny, ale pójdę jeszcze do Starbucksa po moją ulubioną kawę.
Założyłam buty i kurtkę, wzięłam torbę i byłam gotowa do wyjścia. Zamknęłam za sobą drzwi i zeszłam po schodkach na dół. Doszłam do swojego samochodu, wsiadłam do niego i odpaliłam silnik.
Droga nie zajęła mi wiele czasu. Szybko zamówiłam sobie kawę i ruszyłam w stronę wytwórni. Włączyłam radio i już po chwili mogłam wsłuchiwać się w głos Florence Welch.
Po 15 minutach dotarłam do siedziby Syco Music. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam do drzwi wejściowych. Przywitałam się z ochroniarzem i wsiadłam do windy. Nacisnęłam guzik z numerem 4 i wjechałam na górę. Przeszłam kawałek i stanęłam przed drzwiami do studia B. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Okazało się, że nikogo z mojej ekipy jeszcze nie ma. Usiadłam wygodnie na kanapie, wyjęłam laptopa i zabrałam się do pracy.
Na resztę nie musiałam długo czekać. 10 minut później siedzieliśmy na kanapie gadając o płycie naszej podopiecznej. W skład mojej ekipy wchodzili: John Smith, kompozytor, Martin York, kompozytor i Chris Henderson, producent. Byłam jedyną dziewczyną, ale nie przeszkadzało mi to. Odkąd pamiętam lubiłam męskie towarzystwo, co nie znaczy, że nie mam przyjaciółek. Mam, w tym jedną najlepszą. Nancy. Znamy się prawie całe życie. W dzieciństwie mieszkałyśmy obok siebie i chodziłyśmy razem do szkoły.
- No to co chłopaki bierzemy się do pracy? - spytałam kiedy nasza wokalistka była już z nami.
Mieszkanie Elizabeth, Londyn, UK
Do domu wróciłam raptem po paru godzinach. Nagraliśmy kolejną piosenkę na jej debiutancką płytę, ale nie wiedziałam co o niej sądzić. Wszystko było niby okej, ale coś mi nie pasowało.
Siedziałam na kanapie i po raz tysięczny słuchałam piosenki. Nie wiedziałam czy uznać ją za skończoną. Nie podobało mi się kilka dźwięków, ale nie wiem czy ich tak nie zostawić. Postanowiłam zadzwonić do Eda. On zawsze umiał mi pomóc. Chwyciłam telefon i wybrałam numer do chłopaka. Odebrał prawie od razu.
- Hej Ed, potrzebuje twojej pomocy. - powiedziałam od razu.
- Teraz?
- Tak. Nie możesz?
- No właśnie nie za bardzo. Jestem właśnie z chłopakami z 1D. Poczekaj mam pomysł.
- No dajesz.
- Może przyjadę do ciebie z nimi?
- Jak chcesz. Tylko przyjeżdżaj szybko.
- Ok, nie długo będziemy.
Rozłączyłam się i poszłam do kuchni po jakieś przekąski. Całe szczęście znalazłam paczkę chipsów, trochę żelków i wzięłam jeszcze kilka owoców. Ustawiłam wszystko na stoliku w salonie. Ogarnęłam jeszcze szybko salon i stwierdziłam,że jestem gotowa na przyjęcie gości Nie znam ich, ale mam nadzieje, że nie są rozpieszczonymi bachorami, chociaż wnioskując po tym, że Ed się z nimi zadaje to nie mogą być źli. Dopiero wtedy zauważyłam w co jestem ubrana. Za duże dresy i stara koszulka mojego brata. Ed widywał mnie w gorszym stroju, ale ponieważ nie będzie sam to postanowiłam się przebrać. Szybko założyłam czarne obcisłe rurki i koszulkę w cętki. Nigdy nie lubiłam przesadnie się stroić, ale nie chciałam wyglądać brzydko przy chłopakach. Spojrzałam na swoją twarz. Poprawiłam makijaż i rozczesałam włosy. Nie jest źle. Wróciłam do salonu i czekałam na przybycie chłopaków.
Po 15 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Wow, Ed się w końcu nauczył, że jak się do kogoś przychodzi to się najpierw dzwoni. Brawa dla tego pana. Wstałam z kanapy i podeszłam do drzwi. Chwilę później stałam objęta przez Eda. Kiedy mnie puścił poznałam resztę. Nie powiem byli przystojniejsi niż na ekranie. Zaprosiłam ich do salonu i pokazałam gdzie mogą usiąść.
- Dobra pokazuj co tam masz. - Ed przeszedł od razu do rzeczy. Za to go lubiłam. Nigdy nie owijał w bawełnę.
- Więc mam już nagraną piosenkę, ale nie jestem do niej jakoś specjalnie przekonana. - powiedziałam skrótowo i puściłam utwór. Przez te kilka minut w mieszkaniu panowała cisza. Było słychać tylko piosenkę.
- To jest świetne. Nie wiem o co ci chodzi. - powiedział Ed kiedy muzyka przestała grać.
- Na pewno? - spytałam jeszcze raz.
- Tak. A wy chłopaki co sądzicie?
- Nic nie zmieniaj. - powiedzieli.
- No dobra, przekonaliście mnie. Sorry, że wam przeszkodziłam.
- Nic się nie stało. I tak siedzieliśmy i oglądaliśmy telewizje. - powiedział Harry.
- Ktoś chce coś do picia? - zebrałam zamówienia od wszystkich i poszłam zrobić. Wszyscy chcieli herbatę. Nie zdziwiło mnie to za bardzo. Jest już jesień i robi się coraz zimniej. Wstawiłam wodę i wyjęłam siedem kubków. Wyjęłam zwykłą herbatę i do każdego kubka powkładałam po jednym opakowaniu. Zalałam je gorącym wrzątkiem i posłodziłam miodem. Dla smaku dodałam jeszcze trochę soku z cytryny i było gotowe.
- Może ktoś mi pomóc? - krzyknęłam do nich. Po chwili obok mnie pojawił się Liam z Louisem. Wspólnymi siłami zanieśliśmy kubki do salonu. Każdy chwycił swój kubek i napił się.
- To jest przepyszne! Co ty tam dodałaś? - spytał się Harry.
- Nic szczególnego. Trochę miodu i cytryny. - odpowiedziałam. Poczułam nagłą chęć zapalenia papierosa.- Muszę was na chwilę przeprosić. Idę zapalić.
- Mogę iść z tobą? - spytał się Zayn.
- Jasne. - wzięłam bluzę i wyszliśmy na taras. Usiedliśmy na krzesłach i odpaliliśmy papierosy. Zaciągnęłam się dymem i go wypuściłam.
- Nie sądziłem, że palisz. - powiedział Zayn. Uśmiechnęłam się na te słowa.
- A ja przeczuwałam, że ty tak.
- Dlaczego?
- Po tatuażach, po twoim stylu i po lekkiej chrypce. - odpowiedziałam.
- A ty masz jakieś? - uśmiechnęłam się na to pytanie.
- Tak. - Zayn się zdziwił. Obskoczył mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Gdzie?
- Gdzieś. - uśmiechnęłam się tajemniczo i zgasiłam niedopałek. Wstałam z krzesła i wróciłam do środka. Usiadłam na swoim wcześniejszym miejscu i wdałam się w rozmowę z Liam'em i Ed'em.
Po chwili do salonu wrócił Zayn. Spojrzał na mnie i znowu przejechał wzrokiem po moim ciele. Nie chcę dać za wygraną, ale ja na razie nie mam zamiaru mówić mu gdzie mam tatuaże. Przecież nie powiem mu, że mam tatuaż pod piersią! Mam jeszcze na lewym nadgarstku i na palcu, ale tego najwyraźniej nie zauważył.
- Masz mnóstwo płyt. - zagadał Harry siadając obok mnie.
- Tak, zawsze jak wychodzi nowa płyta artysty, którego lubię to od razu idę kupić płytę.
- A czego słuchasz? - spytał.
- Właściwie to wszystkiego. Od jazzu po rocka i metal. Ale najbardziej lubię indie rocka.
- Ooo to tak jak Zayn. - zauważył Harry. Zayn słysząc swoje imię spojrzał na nas wyczekująco. - Wiesz, że Liz też lubi indie rocka?
- Doprawdy? Co za zbieg okoliczności. - uśmiechnął się w moją stronę.
- No widzisz.
- Kogo lubisz najbardziej? - spytał.
- The Kooks. The Black Keys. The Killers i Arctic Monkeys. - odpowiedziałam. - A ty?
- To samo. - uśmiechnął się znowu.
- Masz też bardzo dużo książek. - zauważył Liam.
- Nie są moje, tylko mojej przyjaciółki. - powiedziałam patrząc na półki wypełnione książkami.
- Ale jak to? Ona trzyma u ciebie książki? - nie za bardzo rozumiał o co chodzi Niall.
- Nie! Ona mieszka ze mną, ale w tym momencie jest u rodziny.
- Aaaaa...
Resztę wieczoru spędziliśmy w miłej atmosferze. Pożegnałam się z chłopakami po 21. Umówiliśmy się na kolejne spotkanie, tym razem u nich.
Wzięłam głęboki wdech, żeby wyrównać oddech. Przed chwilą wróciłam z godzinnego biegania. Uwielbiam biegać. Czuje się wtedy wolna. Nikt mnie nie zatrzymuje, nikt o nic mnie nie prosi. Mogę wtedy oczyścić umysł, odstresować się.
Była dopiero ósma rano, więc na spokojnie wzięłam prysznic, umyłam włosy i się ubrałam. Moja praca jest bardzo elastyczna, więc nie musiałam wstawać o 7 rano i lecieć na ósmą do pracy. Dzisiaj zrobiłam wyjątek, bo potrzebowałam się odstresować, a bieganie zawsze mi pomagało. Było taką odskocznią. O każdej porze dnia i nocy mogłam wyjść i po prostu pobiegać.
Za pewnie zastanawiacie się co robię. Otóż jestem producentem muzycznym, kompozytorką i tekściarką. W pracy nazywają mnie "złotym dzieckiem muzycznego show biznesu". Dlaczego? Ponieważ nie mając żadnego doświadczenia muzycznego, bez studiów podbiłam rynek swoimi piosenkami. A najlepsze jest to, że jestem sama dla siebie szefem. Nikt nie może mi kazać napisać piosenki, jeśli nie wyrażam na to zgody.
Chce tworzyć muzykę i pomagać w szczególności młodym artystą, pomóc im wybić się na wyżyny swoich możliwości i odnieść sukces.
Kocham tą pracę. Pomyśleć, że gdyby nie mój przyjaciel nie byłoby mnie tu gdzie jestem. Gdyby nie Ed byłabym nikim. Poznaliśmy się kompletnie przez przypadek 3 lata temu. On dopiero wybijał się w muzycznym show biznesie a ja nie miałam pojęcia co chcę robić w życiu.
Retrospekcja - 3 lata temu
Szłam przez park podśpiewując cicho piosenkę, którą nie dawno napisałam. Wzrokiem szukałam mojego psa. Po nie długiej chwili zauważyłam ją biegającą z innymi psami. Byłam tym tak zaanonsowana, że nie zauważyłam, że na kogoś wpadłam. Byłam bliska upadku, ale osoba na którą wpadłam uratowała mnie od zetknięcia się z zimnym betonem.
- Przepraszam! Nie zauważyłam cię. - od razu zaczęłam przepraszać nie wysokiego rudego chłopaka.
- Nic się nie stało. - powiedział i się do mnie uśmiechnął.
- Na pewno? Wszystko jest okej? - chłopak zaczął się śmiać a ja się trochę speszyłam. Nie lubiłam takich sytuacji.
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nie masz się o co martwić. - zapewnił mnie. - Ale jeśli chcesz się zrehabilitować to chodź ze mną na kawę.
- Jasne, tylko zgarnę mojego psa. - powiedziałam do niego. Chłopak skinął głową a ja poszłam szybko po Alaskę. Zapięłam jej smycz i wróciłam do chłopaka.
- Tak w ogóle to jestem Elizabeth, ale Liz - przedstawiłam się podając mu rękę. Chłopak się zaśmiał.
- Edward, ale Ed. - również się zaśmiałam, przeszliśmy się do najbliższej kawiarni i usiedliśmy przy jednym ze stolików. Zamówiliśmy sobie po kawie i zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że Ed jest muzykiem i jest właśnie w połowie nagrywania swojego pierwszego albumu.
- Mogę wiedzieć co nuciłaś zanim na mnie wpadłaś? - spytał.
- Piosenkę. - odpowiedziałam. Ed zaczął się śmiać.
- Wiem, że piosenkę, ale kogo ona jest.
- Moja. - Ed się mocno zdziwił.
- Piszesz piosenki?
- Tak i robię do tego muzykę.
- Mogłabyś mi to jeszcze raz zanucić? - spytał.
- Mogę pokazać ci tekst, bo nie chcę teraz śpiewać. - powiedziałam pokazując ręką zebranych dookoła nas ludzi, przytaknął a ja wyjęłam telefon z torby i w notatkach znalazłam tekst piosenki. Podałam mu go a on zaczął czytać. Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Ed po chwili zaczął nucić tekst.
- To jest świetne. - pochwalił mnie. Uśmiechnęłam się.
- Dzięki.
- Masz więcej piosenek?
- Mnóstwo. Chyba ze sto.
- Nie myślałaś o tym, żeby zająć się tym zawodowo?
Od tamtej chwili moje życie wywróciło się o 180 stopni. Ed poznał mnie z ludźmi z wytwórni i już tam zostałam. Nigdy nie będę w stanie odwdzięczyć się Ed'owi za to co dla mnie zrobił.
Teraz pracuje w Syco Music z wieloma artystami z całego świata. Czasami wydaje mi się, że to wszystko to sen i zaraz się obudzę, ale na szczęście tak nie jest.
W pracy miałam być o 11, więc miałam jeszcze 1,5 godziny. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Uwielbiam gotować, ale nie miałam na to teraz ochoty. Wyjęłam z lodówki zwykły jogurt a z szafki pudełko musli. Wlałam do miski jogurt i posypałam go płatkami. Wzięłam jedzenie i usiadłam w salonie na kanapie. Włączyłam telewizor i zostawiłam na porannych wiadomościach. Nawet nie wiem kiedy minęło pół godziny. Postanowiłam już się powoli zbierać. Co prawda miałam jeszcze godzinę, a do wytwórni samochodem jadę pół godziny, ale pójdę jeszcze do Starbucksa po moją ulubioną kawę.
Założyłam buty i kurtkę, wzięłam torbę i byłam gotowa do wyjścia. Zamknęłam za sobą drzwi i zeszłam po schodkach na dół. Doszłam do swojego samochodu, wsiadłam do niego i odpaliłam silnik.
Droga nie zajęła mi wiele czasu. Szybko zamówiłam sobie kawę i ruszyłam w stronę wytwórni. Włączyłam radio i już po chwili mogłam wsłuchiwać się w głos Florence Welch.
Po 15 minutach dotarłam do siedziby Syco Music. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam do drzwi wejściowych. Przywitałam się z ochroniarzem i wsiadłam do windy. Nacisnęłam guzik z numerem 4 i wjechałam na górę. Przeszłam kawałek i stanęłam przed drzwiami do studia B. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Okazało się, że nikogo z mojej ekipy jeszcze nie ma. Usiadłam wygodnie na kanapie, wyjęłam laptopa i zabrałam się do pracy.
Na resztę nie musiałam długo czekać. 10 minut później siedzieliśmy na kanapie gadając o płycie naszej podopiecznej. W skład mojej ekipy wchodzili: John Smith, kompozytor, Martin York, kompozytor i Chris Henderson, producent. Byłam jedyną dziewczyną, ale nie przeszkadzało mi to. Odkąd pamiętam lubiłam męskie towarzystwo, co nie znaczy, że nie mam przyjaciółek. Mam, w tym jedną najlepszą. Nancy. Znamy się prawie całe życie. W dzieciństwie mieszkałyśmy obok siebie i chodziłyśmy razem do szkoły.
- No to co chłopaki bierzemy się do pracy? - spytałam kiedy nasza wokalistka była już z nami.
Mieszkanie Elizabeth, Londyn, UK
Do domu wróciłam raptem po paru godzinach. Nagraliśmy kolejną piosenkę na jej debiutancką płytę, ale nie wiedziałam co o niej sądzić. Wszystko było niby okej, ale coś mi nie pasowało.
Siedziałam na kanapie i po raz tysięczny słuchałam piosenki. Nie wiedziałam czy uznać ją za skończoną. Nie podobało mi się kilka dźwięków, ale nie wiem czy ich tak nie zostawić. Postanowiłam zadzwonić do Eda. On zawsze umiał mi pomóc. Chwyciłam telefon i wybrałam numer do chłopaka. Odebrał prawie od razu.
- Hej Ed, potrzebuje twojej pomocy. - powiedziałam od razu.
- Teraz?
- Tak. Nie możesz?
- No właśnie nie za bardzo. Jestem właśnie z chłopakami z 1D. Poczekaj mam pomysł.
- No dajesz.
- Może przyjadę do ciebie z nimi?
- Jak chcesz. Tylko przyjeżdżaj szybko.
- Ok, nie długo będziemy.
Rozłączyłam się i poszłam do kuchni po jakieś przekąski. Całe szczęście znalazłam paczkę chipsów, trochę żelków i wzięłam jeszcze kilka owoców. Ustawiłam wszystko na stoliku w salonie. Ogarnęłam jeszcze szybko salon i stwierdziłam,że jestem gotowa na przyjęcie gości Nie znam ich, ale mam nadzieje, że nie są rozpieszczonymi bachorami, chociaż wnioskując po tym, że Ed się z nimi zadaje to nie mogą być źli. Dopiero wtedy zauważyłam w co jestem ubrana. Za duże dresy i stara koszulka mojego brata. Ed widywał mnie w gorszym stroju, ale ponieważ nie będzie sam to postanowiłam się przebrać. Szybko założyłam czarne obcisłe rurki i koszulkę w cętki. Nigdy nie lubiłam przesadnie się stroić, ale nie chciałam wyglądać brzydko przy chłopakach. Spojrzałam na swoją twarz. Poprawiłam makijaż i rozczesałam włosy. Nie jest źle. Wróciłam do salonu i czekałam na przybycie chłopaków.
Po 15 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Wow, Ed się w końcu nauczył, że jak się do kogoś przychodzi to się najpierw dzwoni. Brawa dla tego pana. Wstałam z kanapy i podeszłam do drzwi. Chwilę później stałam objęta przez Eda. Kiedy mnie puścił poznałam resztę. Nie powiem byli przystojniejsi niż na ekranie. Zaprosiłam ich do salonu i pokazałam gdzie mogą usiąść.
- Dobra pokazuj co tam masz. - Ed przeszedł od razu do rzeczy. Za to go lubiłam. Nigdy nie owijał w bawełnę.
- Więc mam już nagraną piosenkę, ale nie jestem do niej jakoś specjalnie przekonana. - powiedziałam skrótowo i puściłam utwór. Przez te kilka minut w mieszkaniu panowała cisza. Było słychać tylko piosenkę.
- To jest świetne. Nie wiem o co ci chodzi. - powiedział Ed kiedy muzyka przestała grać.
- Na pewno? - spytałam jeszcze raz.
- Tak. A wy chłopaki co sądzicie?
- Nic nie zmieniaj. - powiedzieli.
- No dobra, przekonaliście mnie. Sorry, że wam przeszkodziłam.
- Nic się nie stało. I tak siedzieliśmy i oglądaliśmy telewizje. - powiedział Harry.
- Ktoś chce coś do picia? - zebrałam zamówienia od wszystkich i poszłam zrobić. Wszyscy chcieli herbatę. Nie zdziwiło mnie to za bardzo. Jest już jesień i robi się coraz zimniej. Wstawiłam wodę i wyjęłam siedem kubków. Wyjęłam zwykłą herbatę i do każdego kubka powkładałam po jednym opakowaniu. Zalałam je gorącym wrzątkiem i posłodziłam miodem. Dla smaku dodałam jeszcze trochę soku z cytryny i było gotowe.
- Może ktoś mi pomóc? - krzyknęłam do nich. Po chwili obok mnie pojawił się Liam z Louisem. Wspólnymi siłami zanieśliśmy kubki do salonu. Każdy chwycił swój kubek i napił się.
- To jest przepyszne! Co ty tam dodałaś? - spytał się Harry.
- Nic szczególnego. Trochę miodu i cytryny. - odpowiedziałam. Poczułam nagłą chęć zapalenia papierosa.- Muszę was na chwilę przeprosić. Idę zapalić.
- Mogę iść z tobą? - spytał się Zayn.
- Jasne. - wzięłam bluzę i wyszliśmy na taras. Usiedliśmy na krzesłach i odpaliliśmy papierosy. Zaciągnęłam się dymem i go wypuściłam.
- Nie sądziłem, że palisz. - powiedział Zayn. Uśmiechnęłam się na te słowa.
- A ja przeczuwałam, że ty tak.
- Dlaczego?
- Po tatuażach, po twoim stylu i po lekkiej chrypce. - odpowiedziałam.
- A ty masz jakieś? - uśmiechnęłam się na to pytanie.
- Tak. - Zayn się zdziwił. Obskoczył mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Gdzie?
- Gdzieś. - uśmiechnęłam się tajemniczo i zgasiłam niedopałek. Wstałam z krzesła i wróciłam do środka. Usiadłam na swoim wcześniejszym miejscu i wdałam się w rozmowę z Liam'em i Ed'em.
Po chwili do salonu wrócił Zayn. Spojrzał na mnie i znowu przejechał wzrokiem po moim ciele. Nie chcę dać za wygraną, ale ja na razie nie mam zamiaru mówić mu gdzie mam tatuaże. Przecież nie powiem mu, że mam tatuaż pod piersią! Mam jeszcze na lewym nadgarstku i na palcu, ale tego najwyraźniej nie zauważył.
- Masz mnóstwo płyt. - zagadał Harry siadając obok mnie.
- Tak, zawsze jak wychodzi nowa płyta artysty, którego lubię to od razu idę kupić płytę.
- A czego słuchasz? - spytał.
- Właściwie to wszystkiego. Od jazzu po rocka i metal. Ale najbardziej lubię indie rocka.
- Ooo to tak jak Zayn. - zauważył Harry. Zayn słysząc swoje imię spojrzał na nas wyczekująco. - Wiesz, że Liz też lubi indie rocka?
- Doprawdy? Co za zbieg okoliczności. - uśmiechnął się w moją stronę.
- No widzisz.
- Kogo lubisz najbardziej? - spytał.
- The Kooks. The Black Keys. The Killers i Arctic Monkeys. - odpowiedziałam. - A ty?
- To samo. - uśmiechnął się znowu.
- Masz też bardzo dużo książek. - zauważył Liam.
- Nie są moje, tylko mojej przyjaciółki. - powiedziałam patrząc na półki wypełnione książkami.
- Ale jak to? Ona trzyma u ciebie książki? - nie za bardzo rozumiał o co chodzi Niall.
- Nie! Ona mieszka ze mną, ale w tym momencie jest u rodziny.
- Aaaaa...
Resztę wieczoru spędziliśmy w miłej atmosferze. Pożegnałam się z chłopakami po 21. Umówiliśmy się na kolejne spotkanie, tym razem u nich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz